Geostandard zwyciężając ten pojedynek przedłuży sobie nadzieję na awans do strefy barażowej a Hectas zrobi milowy krok w kierunku awansu. Tabela jest dość spłaszczona i każdy punkt jest na wagę awansu. W ekipie Geostandardu miedzy słupkami ujrzeliśmy nominalnego pomocnika, Wojciecha Gradowskiego bowiem żadnej z podstawowych bramkarzy nie mógł dotrzeć tego dnia na boisko przy ulicy Sarbinowskiej. Początek spotkania był dość spokojny, żadna z drużyn nie kwapiła się do ataku, wszyscy zapewne myślami byli na wyjątkowo długiej w tym roku "majówce". Składnych akcji było jak na lekarstwo. Na pierwszą bramkę czekaliśmy aż do 16 minuty meczu, niepozorny strzał zza pola karnego debiutującego w VIII edycji Ligi Wrocbal Wojciech Muszyńskiego sprawił, że popularny „Grado” musiał wyjąć piłkę z siatki. Wyrównanie padło tuż przed końcem pierwszej połowy, w zamieszaniu w polu karnym idealnie odnalazł się Piotr Szczurek i zmusił do kapitulacji Przybylskiego. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 1:1. Druga odsłona toczyła się pod dyktando piłkarzy Marcina Walczaka, prym w zespole wiódł najlepszy zawodnik w drużynie Radosław Dudek, sztuczki techniczne jakie prezentował napastnik Hectasu sprawiały, że ręce same składały się do oklasków. W 26 minucie Rafał Kulesza wyprowadził Hectas na prowadzenie, piłka po jego strzale zza pola karnego wylądowała obok bezradnego Gradowskiego. W 34 minucie padła jak się później okazało ostatnia bramka w tym spotkaniu, piłkę po strzale Dudka odbił Gradowski jednak uczynił to tak niefortunnie, że ta spadła prosto pod nogi Marcina Walczaka, napastnik skorzystał z prezentu i ustalił wynik meczu. Po 40 minutach meczu Hectas ograł Geostandard Wrocław 3:1. Zespół Marcina Walczaka wskoczył na drugie miejsce i oczekuje na rozwój sytuacji. W następnym pojedynku obie ekipy sprawdzą formę Auto–Trucku.
autor: Adrian Miedziński