Patrząc na dotychczasowe wyniki obu drużyn wniosek nasuwał się tylko jeden: gładkie zwycięstwo wojskowych. Przed tym pojedynkiem WSOWL I bacznie obserwowali poczynania swoich młodszych kolegów, którzy wręcz zmiażdżyli Mistrza Grilla 12:1. Wojskowi liczyli, że ich mecz będzie równie łatwy, zwłaszcza, iż Piwosze po trzech kolejkach zgromadzili tylko jeden punkt. Od pierwszego gwizdka inicjatywa należała do drużyny Jarosława Patałucha, kapitan wojskowych solidnie kierował grą defensywną a instrukcje udzielone swoim podopieczny wskazywały na to, że litości nie będzie. Dość długo jednak wojskowi męczyli się z Piwoszami, akcji stuprocentowych wprawdzie nie było ale posiadanie piłki zdecydowanie należał do nich. Pierwszą bramkę ujrzeliśmy dopiero w 11 minucie meczu, po dobrym podaniu Woźniaka wynik spotkania otworzył Dominik Maziarz, dwie minuty później po asyście Maziarza, trafiając do pustej bramki na 2:0 podwyższył Wojciech Woźniak. W 14 minucie było już 3:0 na strzał z dystansu zdecydował się Pakulski i piłka wylądowała tuż przy słupku. Guźniczak nie miał szans. W 14 minucie meczu doskonałą okazję na zmniejszenie dystansu do rywali zmarnował Chrzan, zawodnik uderzył precyzyjne lecz bramkarz wojskowych, Jakub Żak popisał się fantastyczną paradą. Jak się strzela pokazał Chrzanowi w 18 minucie najlepszy snajper Piwoszy - Marcin Janik, który ograł w polu karnym dwóch obrońców i strzelił w krótki róg. W pierwszej połowie więcej bramek już nie padło i WSOWL I nadal prowadzili 3:1. Po burzliwej naradzie w obozie wojskowych plan był jeden, strzelić kilka bramek i mieć święty spokój. Niestety plan ciężko było wdrążyć w życie ponieważ strzelona bramką tuż przed przerwą dodała Piwoszom wiatru w żagle, którzy po zmianie stron zagrali bardzo mądrze w obronie kilkakrotnie wyprowadzając groźne kontry, w 33 minucie po jeden z takich szybkich akcji padła kontaktowa bramka, najpierw Janik trafił z główki w poprzeczkę, a po chwili piłkę dopadł Siemaszko i wpakował ją do pustej bramki. Dwie minuty później byliśmy świadkami sensacji, grający dobre zawody Janik ośmieszył w polu karnym jednego z obrońców rywali i strzałem w krótki róg wprowadził w euforię kolegów na ławce rezerwowych, remis był niespodzianką dużego kalibru. W ostatnich minutach wojskowi rozpaczliwie atakowali bramkę Piwoszy lecz bezskutecznie, wszystkie piłki padały łupem Guźniczaka. Po nerwowej końcówce sędzia Andrzej Malec zakończył pojedynek i sensacja stała się faktem. Zespół Piwoszy pokazał charakter i walczył do końca, zawodnicy sprawili bardzo miłą niespodziankę, wynik remisowy sprawił, że liga staje się coraz bardziej ciekawsza i kolejne wyniki ciężko będzie przewidzieć. W następnej kolejce jedni i drudzy podejmą Mistrza Girlla.
autor: Adrian Miedziński