To miał być mecz przełomowy, Cortez wystartował bardzo fatalnie w rozgrywkach drugiej ligi i wciąż pozostają bez zwycięstwa, humory miał im poprawić właśnie spotkanie z ostatnim w tabeli AP construction. Od początku meczu stroną dominującą był Cortez Painball, pierwszy gol był tylko kwestią czasu a Sławomir Motyka nie mógł narzekać na brak pracy. Wreszcie w 8 minucie doskonałe dośrodkowanie Mosieja na bramkę strzałem z głowy zamienił Piotr Zając. Wraz z upływem czasu napór wzrastał a kompletnie dziurawa obrona AP raziła sporą nieporadnością. Następny gol padł w 14 minucie, na strzał z dystansu zdecydował się Mateusz Boś. Minutę później było już 3:0, wyczyn kolegi z zespołu skopiował Piotr Zając, trzeba dodać że tego dnia padał lekki deszcz przy ulicy Sarbinowskiej i silnie bita piłka po ziemi sprawiała nie lada trudności każdemu bramkarzowi. W 17 minucie zrobiło się 4:0 piłkę w zamieszaniu w polu karnym do bramki przeciwników skierował Waleszczyński. AP construction tego dnia było tylko tłem dla dobrze grającej drużyny Paitball. Zawodnicy Przemysława Michalskiego nie stworzyli sobie żadnej klarownej sytuacji podbramkowej. Druga odsłona meczu ponownie należał do zawodników Mosieja, piłkarze zdominowali cały plac gry a lider zespołu Szymończyk zadziwiał nas indywidualnymi umiejętnościami, kilkakrotnie wygrywał pojedynki jeden na jeden z obrońcami AP. W 22 minucie kolejne trafienie zaliczył Waleszczyński, Mateusz Boś 29 minucie również trafił do siatki Motyki podwyższając wynik na 6:0. Swoją dobrą grę udokumentował w końcu lider zespołu Wojciech Szymończyk, który zdobył w tym meczu dwie bardzo ładne bramki. Na listę strzelców wpisał się również kapitan zespołu Adam Mosiej. Reasumując piłkarze Cortezu zaaplikowali rywalom aż 9 bramek nie tracąc żadnej. Cortez w końcu się obudził i teraz może być już tylko lepiej. Prawdzie oblicze zespołu sprawdzi już w najbliższym meczu lider tabeli RTV EURO AGD. AP construction zmierzy się z AKA.PL
autor: Adrian Miedziński