18.05
godz. 19:30,
Kuźniki, Sedzia: Andrzej Janikowski
Astech
Capgemini
3 : 2
( 3 : 1 )
Skład:
Smoter, Puchała, Olejnik, Krzyżanowski, Słonecki, Zięcina, Toczek, Kos, Wawrzyniak, Dancewicz, Fronczek
Skład:
Purtak, Samson, Sobolewski, Stokłosa, Król, Syrek, Kuś, Konkel, Serwata
15' Jakub Król
(Gol samobójczy)
19' Dawid Fronczek
28' Michał Kos
7' Michał Stokłosa
13' Marek Sobolewski
19' Michał Stokłosa
Zawodnik meczu: Michał Stokłosa (Michał jak na lidera Capgemini przystało - był bardzo aktywny i strzelając dwie ważne bramki, mocno przyczynił się w odniesieniu ważnej wygranej. )


Ostatnie dwa mecze Astechu to dwie porażki. O ile tą 1:3 z JaCierpieDole można jeszcze przełknąć, to o tej - 0:7 z Perimeters, trzeba jak najszybciej zapomnieć. Można to uczynić przełamując zalążek złej serii i pokonując spadkowicza - Capgemini. W pierwszym spotkaniu obu tych drużyn - minimalnie - 3:2 wygrała drużyna Roberta Puchały. Teraz będzie chciała powtórzyć ten wyczyn, ale spacerku spodziewać się nie może. Ofensywny duet "białych" - Krzysztof Samson-Michał Stokłosa strzelił w tym sezonie 12 z 15 bramek całej drużyny. Czy teraz znowu znajdą sposób na pokonanie bramkarza przeciwników? Czy zwyciężą trzeci raz w tym sezonie i włączą się jeszcze do walki o awans, komplikując ją Astechowi? Po ostatnim meczu, kiedy to Astech nie potrafił skompletować siódemki do grania teraz naprawia błędy przeszłości i zjawia się przy Sarbinowskiej w mocnym jedenastoosobowym składzie, a to oznacza, że będzie się działo!
Spotkanie spadkowicza - Capgemini, z jednym z głównych faworytów do awansu do drugiej ligi - Astechem rozpoczęło się od ataków tej drugiej drużyny. Zespół Roberta Puchały kreował grę, wymieniał sporo podań i dosyć często przebywał na połowie przeciwnika. Niestety brakowało konkretów i długo utrzymywał się bezbramkowy rezultat. W siódmej minucie "biali" przeprowadzili w zasadzie pierwszą groźną akcję i...mogli cieszyć się z prowadzenia, gdy sposób na Kamila Zięcinę znalazł lider "gospodarzy" - Michał Stokłosa. Po straconej bramce "niebiescy" się nie poddawali i nadal grając ofensywnie, starali się zaskoczyć defensywę rywali. Ta dowodzona przez Jakuba Króla nie chciała ustąpić, grała mądrze i wyprowadzała groźne kontrataki. Po jednym z nich, w trzynastej minucie mieliśmy rzut wolny dla spadkowicza, po faulu Marka Słoneckiego na zawodniku drużyny przeciwnej. Ten został krótko rozegrany przez ekipę Tomasza Purtaka. Piłkę w tempo otrzymał Marek Sobolewski i pewnym strzałem z najbliższej odległości pokonał Zięcinę. Można rzec, że w piłce nie trzeba sprawiać ładnego wrażenia, a być skutecznym i właśnie taką taktykę reprezentowali "gospodarze". Dwie minuty po straconym golu w końcu zobaczyliśmy trafienie Astechu. Po rzucie rożnym strzał głową z pola karnego oddał Robert Puchała, a po jego uderzeniu, bardzo pechowo interweniował Król, który wbił sobie piłkę do własnej bramki. Stąd też było to trafienie samobójcze, a przede wszystkim kontaktowe dla faworyta. Gdy wydawało się, że do końca pierwszej połowy, poniesiony strzeleniem gola Astech, pójdzie za ciosem, wtedy został skarcony strzecią bramką. Capgemini w dziewiętnastej minucie przeprowadziło szybki atak, a wykończył go pozostawiony bez krycia Stokłosa, który ładnym strzałem z pierwszej piłki - nie dał najmniejszych szans Zięcinie. Tuż przed gwizdkiem na przerwę sędzia Andrzej Janikowski jeszcze raz musiał zanotować coś w swoim "kajeciku" i niestety nie było to trafienie, a kara indywidualna. Tą otrzymał, za głupi faul na rywalu, Dawid Fronczek. Do przerwy zatem 3:1 prowadziło Capgemini i nie wróżyło to dobrze dla ich rywali, którzy nie mieli pomysłu na grę. Druga odsłona to nieudolne, aczkolwiek bardzo liczne próby Astechu, po to aby odwrócić losy tego spotkania. Niestety nic do sieci wpaść nie chciało. Swoich sił z dalszej, czy też bliższej odległości próbowali odpowiednio; Arkadiusz Warzyniak, Grzegorz Dancewicz i Krzysztof Olejnik, ale ich strzały przelatywały nad lub obok bramki strzeżonej przez Króla. Dopiero strzał Michała Kosa, z dwudziestej ósmej minuty, znalazł drogę do siatki i ostatnie dziesięć minut zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Ciągle w natarciu był Astech, ale Capgemini nieźle się broniło i od czasu do czasu zagrażało bramce strzeżonej przez Zięcinę. Niestety w tych atakach również brakowało, albo ostatniego zagrania albo po prostu precyzyjnego uderzenia. Minuty mijały, "niebiescy" coraz bardziej się spieszyli, ale jak mawia przysłowie - "jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy". Oznaczało to poprostu, że w zagraniach "gości" było zbyt wiele nerwowości i niedokładności. W samej końcówce ekipa Puchały powinna przynajmniej doprowadzić do wyrównania, ale najpierw Dancewicz uderzył w słupek, a po strzale Marka Słoneckiego - Król udanie interweniował zbijając futbolówkę na rzut rożny. Wynik już zmianie nie uległ, Capgemini przetrwało napór rywali i mogło cieszyć się z kompletu punktów, a przede wszystkim z faktu udanego rewanżu, za ostatnią porażkę - 2:3.
W Astechu nastał kryzys, czego dowodem jest fakt, że trzy ostatnie mecze z rzędu przegrał i spadł na najniższy stopień podium. Tym razem znowu musiał uznać wyższość rywala i chociaż stworzył sobie zdecydowanie więcej sytuacji, to jednak za dobre wrażenie punktów nie dają. Capgemini zagrało mądrze, zachowawczo i przede wszystkim skutecznie i...może cieszyć się z kompletu punktów i z włączenia się do walki o awans. Następne pary meczowe obu ekip to Capgemini - JaCierpieDole FC oraz Brak Sponsora - Astech.
autor: Michał Pondel
Zauważyłeś jakiś błąd w opisie lub statystykach? Napisz: m.pondel@wrocbal.pl


Michał Stokłosa (Capgemini)